Natura nie zna próżni: gdzie jedni bankrutują, tam inni budują swoje imperia.
Nagłówki gazet straszą kryzysem, wielcy biznesmeni ograniczają swoje inwestycje, a drobni ciułacze z niepokojem myślą o bankowych gwarancjach. Czy będzie jeszcze gorzej czy kłopoty już za nami? - pytamy analityków i naukowców. Niektórzy zadają to samo pytanie również wróżkom i astrologom, bo każda metoda zdobywania informacji jest dobra – jeśli tylko informacja jest trafna. Astrologowie nie są jednak jasnowidzami i większość z nich unika publicznych wypowiedzi na temat aktualnych wydarzeń ekonomicznych. Sytuacja na niebie nie jest bowiem optymistyczna, a rozniecanie paniki na nic się nie zda. Za załamania giełdowe i gospodarcze według astrologii odpowiadają planetarne cykle, które powtarzają się na niebie z określoną regularnością. Na ich podstawie astrologowie wyciągają wnioski na temat tego, co czeka nas w przyszłości.
W roku 2007 planeta Saturn, której przypisuje się negatywne znaczenia, w tym kryzys i głębokie załamanie konkretnych segmentów rynku, wkroczyła do znaku Panny. Znakowi Panny w zodiaku przypisywane są takie branże, jak budownictwo i rynek pożyczek hipotecznych, ale też branże związane z wydobyciem surowców (szczególnie miedź i paliwa) oraz dziedziny związane z transportem (produkcja samochodów). Te właśnie branże w roku 2008 borykają się w największymi problemami i nie wygląda na to, aby w roku 2009 sytuacja miała się ustabilizować. Choć Saturn w końcu opuści znak Panny, to znajdziemy się pod wpływem jego opozycji do planety Uran. Oznacza to zmiany, których sens polega przede wszystkim na zaprzestaniu produkcji, która nie jest opłacalna.
Nie ma sensu ratować tego, co w roku 2008 zaczęło przynosić straty. Kto ma intuicję, ten teraz raczej zamyka pozycję i czeka na rozwój wydarzeń. Opozycja ta wskazuje, że choć wszyscy mówią o kryzysie, tak na prawdę jeszcze się on na dobre nie zaczął.
Cykl planet Saturn i Uran wskazuje na głęboką potrzebę reformy światowej ekonomii, zmianę głównych graczy na rynkach, a w dłuższej perspektywie być może wynalezienie nowych metod zarządzania światową gospodarką. Pod wpływem tego niestabilnego cyklu będziemy aż do roku 2010, a najważniejsze miesiące zmian na rynkach to listopad 2008, luty 2009, wrzesień 2009 oraz kwiecień i lipiec roku 2010. Czekają nas więc chude lata, podczas których przed wieloma korporacjami i firmami stanie pytanie „być czy nie być”. Z drugiej strony cykl tych planet sprzyja wynalazczości, rozwojowi nauki, pracom nad nowymi metodami zapobiegnięcia kryzysowi paliwowemu. Dodatkowym wskaźnikiem wielkich zmian jest według astrologów ingres planety Pluton w znak Koziorożca, a którego planeta ta przez kolejnych kilkanaście lat negatywnie oddziaływać będzie na horoskop Stanów Zjednoczonych. Pobyt planety Pluton w znaku Koziorożca sprzyjać będzie umocnieniu się roli państwa oraz konserwatywnym metodom rządzenia.
Jak jednak zachować się mają zwykli ludzie? Spokojnie pracować i robić swoje! Świat przetrwał nie takie burze. Jakich branż na giełdzie unikać? Wszystkiego, co związane jest z firmami deweloperskimi (sporo firm nie przetrwa), samochodami i samolotami (planety zapowiadają nowe odkrycia związane z paliwami i konstrukcją pojazdów), a także ubezpieczeniami i przemysłem ciężkim. W co inwestować? W ziemię, póki Saturn korzystnie wpływać będzie na obniżenie jej cen. Jakiej waluty należy się „obawiać”? Dolara, bo bez względu na to kto okaże się zwycięzcą listopadowych wyborów w USA, będzie miał przed sobą jedną z najtrudniejszych prezydentur w historii tego imperium.
Kto straci, a kto się wzbogaci? To zależy od naszych horoskopów indywidualnych. Wielką ostrożność i czujność doradzałabym przede wszystkim biznesmenom spod znaku Panny, Ryb i Bliźniąt. To nie czas na hazardowe posunięcia. Lepszy rok mają przed sobą Koziorożce i Wodniki.
Warszawa, 2 listopada 2008 r.
Artykuł ukazał się w dzienniku Metro 3 listopada 2008 r.